O akcji

Jesteśmy molami książkowymi ze Szkoły Podstawowej imienia Bolesława Chrobrego. Wszyscy uczniowie w naszej klasie lubią czytać.Wzięliśmy udział w konkursie polonistycznym i zorganizowaliśmy akcję promującą czytanie, która nosi tytuł ,,Zaczytani". Zachęcamy do udziału w niej i czytania książek;).

Nasze prace literackie

Błękit fal - baśń Nadii

Nie powinno się wierzyć w baśnie. To przecież utwory nasycone cudownością związaną najczęściej z wydarzeniami magicznymi. Do tego baśnie są tak stare! W końcu ludzie przekazują je sobie od wieków. I do głowy by im nie przyszło, że niektóre z nich są prawdziwe. Może na razie tego nie rozumiecie, ale zapewniam, że to prawda.
Jestem też przekonana, że dawno, dawno temu musiał być ktoś lub coś, od czego zaczęła się tradycja opowiadania baśni. O tym dzisiaj usłyszycie.

– Szybciej! – krzyknął Jan.
– Mamy mało czasu! – odkrzyknął Piotr, który właśnie wspinał się na maszt statku. – Wszyscy razem, na mój znak! Raz... Dwa... TRZY! – Po tych słowach cała piracka załoga rzuciła się na niewielki statek z Anglii. Piraci mieli znaczną przewagę, wiadomo było, że Anglicy zaraz się poddadzą.
Wkrótce zaczęło się przeszukiwanie całego statku. Spod pokładu było słychać płacz małych dzieci, a kobiety chowały się w kajutach.
– Zbadajcie każdy skrawek tej łajby! I niech nie umknie wam ani jeden okruszek złota! – wydał rozkaz kapitan.
Tylko Tom – syn jednego z najokrutniejszych piratów, przyglądał się temu z niesmakiem na twarzy. Korzystając z chwili, kiedy nikt nie zwracał na niego uwagi, wśliznął się pod pokład.
W kojcu leżała dwójka małych dzieci. Bez niczyjej opieki leżały samotnie pod przeciekającym pokładem. Płakały tak bardzo i tyle łez spływało im po małych twarzach, że chłopak nie mógł tak ich zostawić. Odwrócił się, na podłodze obok szafy leżała związana młoda kobieta. Tom pomyślał, że to ona jest odpowiedzialna za dwójkę niemowląt. Chociaż był piratem, podbiegł do młodej dziewczyny, rozwiązując liny, którymi była przywiązana. Kobieta była piękna i młoda, bynajmniej nie wyglądała na matkę tych dzieci.
Odgarnęła włosy z twarzy i, widząc zdziwioną minę Toma, potwierdziła jego przeczucia.
– Jestem ich starszą siostrą, dziękuję za uwolnienie.
Dziewczyna była śliczna, lecz wystraszona. Młody pirat uśmiechnął się. Wyglądał na odrobinę rozkojarzonego. Wystraszona kobieta wstała, podbiegła do kojca, wyjęła z niego niemowlęta i ruszyła do wyjścia. Po chwili zupełnie zniknęła, a z twarzy Toma spełzł uśmiech. Wyjął z kieszeni notatnik i narysował przepiękny uśmiech, podobny do tego, którym podziękowała mu kobieta. Potem dodał jeszcze oczy i włosy.
Nagle usłyszał, że ktoś schodzi pod pokład. Schował notes pod kurtkę i wstał.
– Synu, nic ci nie jest? – To był ojciec Toma.
– Nie, nie, nie! A właściwie, co się stało? – zapytał, bo na statku wszystko ucichło.
– Wygraliśmy, synu! Zdobyliśmy złoto i inne kosztowności! Dziś wieczorem na naszym statku wielka uczta z okazji wygranej! Ale ty, rzecz jasna, nie bierzesz w niej udziału. Pamiętasz zasady: do ukończenia lat dwudziestu zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek pirackich uroczystościach. Cóż, to pradawne reguły i musimy się ich trzymać.
– Tak, pamiętam… – mruknął chłopak. – Ale co stało się z żeglarzami i pasażerami z tego statku?
– Wysadziliśmy ich na najbliższej wyspie.
– A co zrobimy ze statkiem?
– Nie zadawaj tyle pytań! Natychmiast wracaj na nasz statek. Ten musimy za chwilę zatopić – warknął pirat dużo ostrzej.

Mijały kolejne dni. Poranki, popołudnia, wieczory… Życie na morzu, pośród błękitnych fal. Aż minął rok, od kiedy Tom spotkał tajemniczą, nieznajomą kobietę. Nie było dnia, w którym nie myślałby o tym, jak tęskni za jej uśmiechem. Przyszedł i dzień, w którym przyznał sam sobie, że jest niezmiernie zakochany w pięknej nieznajomej.
Męczyło go bycie piratem. Chciał mieć inne życie. Wiedział, że tego nie zmieni, więc po prostu codziennie pisał w swoim notesie krótkie opowiadania. O tym, że jest dzielnym rycerzem ratującym piękną księżniczkę z zamku. O tym, że posiada magiczny, złoty sygnet spełniający jego życzenia. I choć dalej był osiemnastoletnim Tomem na pirackim statku, wtedy na chwilę stawał się kimś innym. Nie wiedział, czy czyni to jego wyobraźnia, ale miał wrażenie, że to jego notes sprawia takie cuda. Z czasem zaczął pisać baśnie. Piękne i magiczne baśnie, których bohaterką bardzo często była Tajemnicza Nieznajoma z wrogiego okrętu. Każdą kartkę wyrywał z notesu i wkładał do szklanej butelki z korkiem. Miał już sporą kolekcję takich butelek. Każdą baśń poświęcał Tajemniczej Nieznajomej. Czasem był lekko rozkojarzony, ale zawsze wykonywał swoje obowiązki na statku: mył pokład, sprzątał kajuty oraz gotował obiady.
Takie życie prowadził Tom.

Jednak pewnej, zimnej i wietrznej nocy cała załoga obudziła się. Na morzu szalał sztorm, a na pokład zaczęła wdzierać się woda. Fale uderzały o burty statku, a zmęczeni piraci robili, co mogli, żeby go ratować. Niektórzy płakali, niektórzy się poddawali, a inni walczyli dzielnie aż do końca.
Z pewnością chcielibyście usłyszeć, że wszystko skończyło się dobrze, ale to niestety nieprawda…
Po kilku godzinach walki z morzem, przyszła fala, która pogrążyła okręt. Statek przepadł, złoto przepadło, piraci też przepadli. Jedyne, co się uratowało, to szklane butelki z baśniami, które napisał Tom. Wpadły do morza i każda podryfowała w inną stronę świata.

Możliwe, że baśnie, które czytasz były napisane przez Toma. Ale przecież w nie nie wierzysz… W tę baśń też nie musisz wierzyć. Przecież to tylko magiczna historia…


Przyjaźń - baśń Ernesta

Dawno, dawno temu, nad brzegiem morza, w małym domku z ogrodem, żył sobie rybak o imieniu Tomasz. Tomasz był samotnikiem, stronił od ludzi. Jego największym i jedynym przyjacielem był pies, który wabił się Funtek. Funtek ciągle towarzyszył swojemu panu, nawet na połów w morze wypływał razem z nim. Tomasz i Funtek byli nierozłączni. Wprawdzie jeden był człowiekiem, a drugi zwierzęciem, jednak razem wyglądali tak, jakby rozumieli się bez słów. Niestety, nadeszły trudne czasy. Każdy z połowów kończył się podobnie – sieci, które Tomasz zarzucał, zawsze były puste. Tomaszowi i Funtkowi żyło się coraz gorzej. Jakby tego było mało – Tomasz poważnie zachorował. Wszystkie oszczędności, jakie udało mu się do tej pory zgromadzić, musiał przeznaczyć na lekarstwa. Funtek widział jak bardzo jego pan się martwi o ich przyszłość. Pewnego poranka, gdy Funtek biegł brzegiem morza, z fal wynurzyła się postać, w połowie syrena, a w połowie kobieta. To była nimfa wodna o imieniu Katarzyna. Funtek jeszcze nie wiedział, że to była zła nimfa, którą jej siostry wygoniły z domu za jej zachowanie. Funtek opowiedział Katarzynie o swoich kłopotach, a ona zaproponowała pomoc psu i jego panu Tomaszowi. W zamian za to, Funtek musiał zobowiązać się do całkowitego oddania i podporzadkowania Katarzynie. W przypadku, gdyby sprzeciwił się nimfie, dotknęłaby go sroga kara – śmierć w morzu. Od tego czasu nimfa każdego dnia przynosiła jedzenie dla Funtka i jego pana. Nigdy też nie zapomniała o lekarstwach dla Tomasza. Czas mijał, na szczęście Tomasz wyzdrowiał, więc znów mógł zacząć wypływać na połów. Funtek już dawno nie widział Katarzyny, nawet powoli zaczął zapominać o obietnicy, jaką jej złożył. Pewnego dnia, gdy Tomasz i Funtek przygotowywali się do połowu, zła nimfa zjawiła się ponownie. Zażądała, żeby Funtek uszkodził kuter Tomasza tak, aby ten podczas sztormu zginął. To była dla Funtka trudna decyzja, wiedział, że albo spełni żądanie złej Katarzyny i jego pan zginie, albo sam siebie przez nieposłuszeństwo wobec nimfy skarze na śmierć. Zastanawiał się krótką chwilę – podjął trudną decyzję. Pies wiedział już, że nie zdradzi Tomasza. W końcu człowiek i pies wypłynęli w morze. Tomasz jak zwykle zarzucał sieci, a Funtek bacznie go obserwował. Nagle rozpętała się ogromna burza, fale targały kutrem Tomasza. Rybak starał się nie stracić nad nim panowania. Wtem z morza wyłoniła się postać Katarzyny. Zła nimfa chwyciła Funtka i pociągnęła go w głąb. Na pomoc swojemu wiernemu towarzyszowi wyruszył Tomasz. Jednocześnie musiał zmagać się z żywiołem i złą Katarzyną. Wtem stała się rzecz niewiarygodna – z morza wypłynęły inne nimfy, które pomogły uratować Funtka z rąk Katarzyny. Gdy przekazały go panu, gdy Tomasz zaczął głaskać i przytulać Funtka, wtedy z morskiej otchłani rozległ się złowrogi głos Katarzyny. Nimfa została pokonana przez swoje siostry i przez przyjaźń, jaka łączyła Tomasza z Funtkiem. Bezgraniczne oddanie psa swojemu panu spowodowało, ze Katarzyna utraciła swą moc. Funtek i Tomasz wrócili na ląd. Ich sieci znowu były pełne. Od tego czasu Funtek i Tomasz już zawsze wracali z pełnymi sieciami, nigdy też nie zabrakło im pieniędzy. Wiedzieli, że to dzięki wzajemnemu oddaniu obaj przeżyli. I tak w zdrowiu i przyjaźni żyli jeszcze razem wiele lat.


Przyjęcie urodzinowe babci Nelmana - opowiadanie Huberta

Na samym dnie morza żył sobie Nelman, który był rozgwiazdą. Mieszkał
w domku z kamienia razem ze swoją muszelką, prezentem od ukochanej babci. Nelman był bardzo miły i lubiany przez wszystkich mieszkańców. Pewnego dnia przyszedł listonosz i wręczył Nelmanowi  list od babci. W liście było napisane,
że babcia urządza imprezę urodzinową i bardzo chce go na nią zaprosić. Okazało się jednak, że urodziny babci są już następnego dnia. Niestety, Nelman nie miał prezentu dla babci. Postanowił więc skorzystać z ekspresowego telemarketu, w którym przesyłki dostarczane są maksymalnie w ciągu trzech godzin. Tam znalazł na prezent toster. Następnego ranka wyruszył w drogę na przyjęcie urodzinowe. Kiedy docierał do rafy koralowej zobaczył małego błazna Andrzejka, który czekał na przystanku rybowozowym.  Andrzejek zapytał go:
- Dokąd idziesz?
Nelman mu odpowiedział:
- Idę do babci na urodziny.
Błazen mu odparł:
- Chodź ze mną. Właśnie jadę na rafę koralową do centrum gier, dotrzymasz mi towarzystwa.
Nelmanowi spodobała się propozycja Andrzejka. Wsiedli więc w pierwszy rybowóz
i pojechali na rafę koralową. Tam świetnie bawili się w salonie gier a następnie udali się na lody. W trakcie jedzenia lodów Andrzejek przypomniał sobie, że miał pojechać do domu na obiad. Oczywiście Nelman pojechał razem z nim. Rozgwiazda poznał gościnnych rodziców błazna. Gdy zasiadali do stołu Nelmanowi wypadła z kieszeni muszelka. Nagle przypomniał sobie o przyjęciu urodzinowym. Było już bardzo późno
i obawiał się, że nie zdąży na czas. Poprosił Andrzejka o zamówienie taksówki
i wyruszył w dalszą drogę. Kiedy dotarł na miejsce, przyjęcie już się skończyło, nie było już gości, a babcia siedział smutna przy oknie. Nelman szybko przeprosił babcię
i wręczył jej prezent. Babcia podziękowała wnuczkowi i poczęstowała go tortem. Tego wieczoru bardzo długo rozmawiali o tym co jest w życiu ważne a co błahe i ulotne. Babcia poprosiła Nelmana, aby w przyszłości się nie spóźniał, gdyż bardzo się o niego martwiła i było jej smutno. Rozgwiazda wyciągnął wnioski z tej rozmowy i postanowił nigdy więcej nie sprawiać przykrości swojej ukochanej babci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz